Nie będzie długoterminowej umowy między Ryanairem i lotniskiem w Modlinie
Danuta Walewska
W związku z tym — szacuje Ryanair — siatka letnia (od końca marca do końca października 2025) będzie mniejsza o ok. 30 proc. od tegorocznej. W 2024 w ciągu 6 miesięcy nazywanych na naszej półkuli lotniczym „latem” Ryanair przewiózł z Modlina 1,88 mln pasażerów.
Lotnisko w Modlinie nie komentuje i nie potwierdza tej informacji.
Nawet nie poszło o pieniądze. Dlaczego Ryanair nie porozumiał się z lotniskiem w Modlinie
Jak wiadomo, Ryanair jest niesłychanie wrażliwy na kwestie finansowe. Z powodu nowych opłat nałożonych na transport lotniczy w Niemczech, znacznie ograniczył operowanie w tym kraju. Potem zagroził wycofaniem się z 10 lotnisk francuskich, jeśli rząd w Paryżu nie zrezygnuje z drastycznych podwyżek. Kilka miesięcy temu, kiedy negocjacje jeszcze trwały, Irlandczycy szydzili z nowych stawek i proponowanych warunków mówiąc, że lotnisko w Modlinie ceni się tak, jakby było Frankfurtem nad Menem.
Tyle że dzisiaj nie chodzi tylko o pieniądze. Bo stoją za tym, przede wszystkim, ograniczone możliwości flotowe tej linii. Po prostu przed sezonem letnim 2025 Ryanair otrzyma od Boeinga co najwyżej 20 nowych samolotów, czyli przynajmniej o 5 mniej, niż wcześniej planowano. I nie jest wykluczone, że będzie to jeszcze mniej, bo trwający prawie 2 miesiące strajk w Boeingu jeszcze powiększył opóźnienia. Dzisiaj flota Ryanaira liczy 584 maszyn.
Oferta niezła, ale spóźniona. Irlandzki przewoźnik twardo negocjuje
— Gdyby Modlin przedstawił nam taką ofertę nawet pół roku temu, jak w ostatnim tygodniu, 5-letnia umowa by była. Ale negocjacje zostały przeciągnięte. Czuliśmy już zmęczenie nimi. Z innymi lotniskami łatwiej się było porozumieć. Obecny pat nie oznacza jednak, że takiej umowy nie będzie w przyszłości. Bo Modlin jest dla nas bardzo ważny, ale sytuacja jest, jaka jest — usłyszeliśmy w Dublinie.
— Ryanair jest bardzo skutecznym negocjatorem m.in. dzięki temu, że trudno ocenić, kiedy blefuje. Na pewno Warszawa jest dla niego długoterminowo atrakcyjnym rynkiem – to jedno z najszybciej rosnących gospodarczo i pod względem liczby mieszkańców miast w Europie, do tego Modlin obsługuje też sporą część Polski północno-wschodniej, gdzie nie ma innych istotnych lotnisk. Więc Ryanair na pewno chciałby być w Warszawie i zarabiać na tym rynku.
Natomiast w tej chwili niedobory samolotów paradoksalnie dają linii silniejszą pozycję negocjacyjną. – Indywidualne porty regionalne na południu Europy czy w Maroku mają mniejszy potencjał niż Warszawa, zarówno pod względem liczby pasażerów, jak i rentowności. Jednak Ryanair może rozłożyć samoloty po jeden-dwa do innych portów i sumarycznie na tym, chwilowo, nie straci — komentuje tę sytuację Dominik Sipiński, ekspert rynku.
Jego zdaniem w strategii negocjacyjnej z Ryanairem Modlin powinien być realistyczny – z jednej strony zdawać sobie sprawę z wartości rynku warszawskiego i tego, że irlandzka linia długoterminowo chce na nim być. Z drugiej strony konieczny jest realistyczny kompromis co do cen, który będzie akceptowalny dla Ryanaira. Dla przykładu, spośród największych baz Ryanaira, lotnisko w Dublinie kasuje 3,3-6,25 euro za odlatującą osobę, Charleroi nie ma opłat za pasażerów odlatujących, a Bergamo pobiera od 5,4 do 9,8 euro, ale w Stansted to aż 15,6 funta za pasażera.
Siatka już jest mniejsza. Mocny spadek liczby pasażerów korzystających z portu w Modlinie
Od początku roku do końca października lotnisko w Modlinie obsłużyło 2,58 mln pasażerów, podczas gdy w pierwszych dziesięciu miesiącach 2023 roku było ich już prawie 3,2 miliona. Czyli roczny spadek ruchu wyniósł 18,48 proc.
Ale w sierpniu irlandzka linia poinformowała o zmniejszeniu siatki zimowej, i to o połowę, więc listopad 2024 był pierwszym miesiącem po wprowadzeniu przez Ryanaira kolejnych drastycznych cięć.
Efekty nie dały długo na siebie czekać. W listopadzie w Modlinie odprawiło się 109,5 tys. pasażerów. Rok wcześniej — ponad 215 tys.