Danuta Walewska
I, co kluczowe, nigdy nie miała problemów z jakością.
Robert „Kelly” Ortberg, do niedawna prezes Rockwell Collins, obejmie funkcję prezesa Boeinga 8 sierpnia. Zastąpi na tym stanowisku Davida Calhouna, który nieustannie zmagał się z kłopotami z jakością i zarządzaniem amerykańskim koncernem. Nowy prezes jest inżynierem mechanikiem, ale nie finansistą. A taki by się bardzo przydał: Boeing właśnie poinformował o stracie finansowej za II kwartał 2024. Wyniosła ona 1,4 mld dol.
W komunikacie wysłanym przez Boeinga Ortberg nie szczędzi ciepłych słów firmie, którą będzie zarządzał, i jej pracownikom. Podkreśla jednocześnie, że Boeing będzie kontynuował swoje tradycje, ale z wielkim naciskiem na produkcję bezpieczną i wysokiej jakości.
Nie ukrywa również, że w tym celu trzeba naprawdę dużo zrobić. Ale dla pracowników może to być sygnał, że zmiany w firmie nie pójdą w kierunku presji na wyniki finansowe, jak to było podczas prezesury Davida Calhouna i wcześniej Dennisa Muilenburga (stawiającego na powiązania polityczne z Donaldem Trumpem), a właśnie na jakość i bezpieczeństwo.
Nowy prezes Boeinga jest szanowany w branży
Robert „Kelly” Ortberg jest z wykształcenia inżynierem lotniczym. Pracę zawodową zaczął w 1983 roku w Texas Instruments, a w 1987 roku przeszedł właśnie do Rockwool Collins. Prezesem tej firmy został w 2013 roku, a rozstał się z nią siedem lat później.
„Kelly jest doświadczonym liderem, osobą szanowaną w naszej branży, z reputacją specjalisty budowy kultury pracy zespołowej. Potrafi także zarządzać skomplikowanymi firmami produkcyjnymi” – napisał w liście powitalnym szef rady nadzorczej Boeinga, Steven Mollenkopf.
Rockwell Collins jest dostawcą awioniki, systemów elektrycznych wykorzystywanych przy budowie samolotów oraz technologii informatycznych wykorzystywanych w przemyśle lotniczym. W 2018 roku Rockwell Collins został przejęty przez United Technologies i firma zmieniła nazwę na Collins Aerospace. Robert Ortberg przepracował przez trzy lata po tym przejęciu, a kiedy doszło do pełnej integracji z United Technologies, odszedł na emeryturę. Teraz z niej wraca.
Długa lista problemów do załatwienia przez nowego prezesa
Ortberg przychodzi do Boeinga, który z różnych powodów od 2019 r. nie był w stanie wypracować zysku. Skumulowane straty operacyjne sięgnęły 33,3 mld dol., w tym wyniku jest już uwzględniony wynik za I połowę 2024 r. I wyjście z tych strat będzie bardzo trudne w sytuacji, kiedy regulatorzy ruchu lotniczego w Stanach Zjednoczonych nie pozwalają Boeingowi zwiększyć produkcji do czasu, dopóki nie udowodni, że kłopoty z jakością to już przeszłość.
Jest jeszcze do naprawy wizerunek, który poważnie ucierpiał po dwóch katastrofach w 2018 i 2019 roku, zawinionych przez błędne oprogramowanie w samolotach B737 MAX-8, w których łącznie zginęło 346 osób. Naprawa wadliwego systemu zajęła Boeingowi aż 20 miesięcy i kosztowała go ponad 20 mld dol.
Robert “Kelly” Ortberg, prezes Boeinga
Problemy są także w produkcji wojskowej i kosmicznej oraz z samolotami Air Force One
Kilka dni temu Boeing zdecydował się na wzięcie na siebie winy za te dwie tragedie i przyznał, że to jego pracownicy oszukali regulatora rynku lotniczego, Federal Aviation Administration (FAA), podczas certyfikacji B737 MAX. W ramach ugody z Departamentem Sprawiedliwości Boeing zgodził się również na wprowadzenie do firmy kontrolerów, których wyznaczy sąd.
Jakby tych kłopotów było mało, Boeing musiał jeszcze wziąć na siebie winę za incydent z 5 stycznia 2024 r., kiedy to w samolocie B737 MAX-9 źle umocowane drzwi zapasowe zostały wyssane z powodu różnicy ciśnień. To cud, że wtedy nikomu nic się nie stało. Po tym wypadku kilkunastu pracowników Boeinga zgodziło się opowiedzieć o niedoróbkach z taśmy produkcyjnej i komponentach, które nie spełniały wymogów jakościowych. Wcześniej obawiali się komunikować z przełożonymi w takich sprawach, bo było to źle widziane.
Boeing musiał także zgodzić się na ograniczenia w produkcji. Zostaną one zniesione dopiero wówczas, kiedy kontrolerzy jakości nie będą całkowicie usatysfakcjonawani. Przy tym kłopoty Boeinga nie dotyczą wyłącznie części cywilnej. W segmencie wojskowym i kosmicznym straty w II kwartale 2024 r. wyniosły 913 mln dol., czyli prawie podwoiły się w porównaniu z tym samym okresem 2023 r. (527 mld dol.). Część z nich wynika z komplikacji w programie Starliner.
Obciążeniem wyniku finansowego jest także kontrakt z Białym Domem. Boeing zgodził się na dostarczenie dwóch B747 – nowych maszyn prezydenckich. Ta umowa kosztowała już Boeinga 2 mld dol. i obciążyła wyniki II kwartału.