Rentowności brytyjskich obligacji skarbowych znalazły się najwyżej od 16 lat po tym, jak rynki zaczęły wątpić w finansowe fundamenty Zjednoczonego Królestwa. W Wielkiej Brytanii trwa kryzys budżetowy, który obniża wartość szterlinga i uderza w reputację szóstej gospodarki świata.
Rentowność 10-letnich obligacji skarbowych Wielkiej Brytanii zbliżyła się do 5% i nieznacznie przekroczyła szczyty z 2023 roku. Po raz ostatni dług Zjednoczonego Królestwa wyceniany był tak nisko w 2008 roku. W przypadku obligacji o stałym kuponie wzrost rentowności jest pochodną spadku jej ceny rynkowej.
Rentowność 10-letnich obligacji Wielkiej Brytanii. (Trading Economics)
Sam poziom to jedno, ale niepokoi szybki wzrost rentowności brytyjskiego długu. Jeszcze we wrześniu 10-letnie „Gilts” były notowane przy rentowności (YTM) rzędu 3,75%. Mamy zatem skok o ok. 120 pb. w niespełna cztery miesiące. Po części za taki stan rzeczy odpowiada sytuacja w Stanach Zjednoczonych, gdzie rynek obawiając się utrzymania podwyższonej inflacji także w długim terminie doprowadził do wzrostu rentowności 10-letncih Treasuries w podobnej skali co papierów Wielkiej Brytanii.
Zobacz takżePostaw pierwsze kroki ku bezpiecznym inwestycjom — przeczytaj nasz poradnik o Obligacjach Skarbowych!
Jednakże w przypadku Wyspiarzy dodatkowym problemem jest „niezręczna” sytuacja budżetowa, czego przejawem są najwyższe od 1998 roku rentowności obligacji 30-letnich, które właśnie przekroczyły poziom 5,5%. To sugeruje, że inwestorzy wliczają w cenę coraz wyższą premię za ryzyko kredytowe trzymania brytyjskiego długu. Wzrost tej premii nie jest bezpodstawny. Tylko w tym roku fiskalnym Wielka Brytania musi pożyczyć na rynku blisko 300 miliardów funtów, aby spłacić zapadający dług i pokryć tegoroczną dziurę budżetową. Ten ostatni ma wynieść 26,2 mld funtów przy prognozowanych potrzebach pożyczkowych netto rzędu 127 mld GBP, czyli 4,5% PKB.
W ślad za taniejącymi obligacjami podążyła też waluta dawnego imperium. Tylko od początku funt stracił 3,1% względem dolara, zaś przez ostatnie trzy miesiące osłabił się o przeszło 7%. W poniedziałek notowania pary funt-dolar (czuli tzw. kabla) po zniżce o 0,8% znalazły się na poziomie 1,2108 – czyli najniżej od niemal dwóch lat.
Dług Zjednoczonego Królestwa większy od PKB
Problemy fiskalne Zjednoczonego Królestwa nie są tematem nowym. Zeszłoroczny deficyt fiskalny Wielkiej Brytanii szacowany jest na 4,4%, a w latach 2022-22% rokrocznie przekraczał on 5% PKB (z rekordowymi 15 procentami w roku 2020!). Ostatnią nadwyżkę w kasie korony brytyjskiej po raz ostatni zanotowano na koniec XX wieku.
W rezultacie dług publiczny Wielkiej Brytanii ma w tym roku przekroczyć 100% produktu krajowego brutto. Po raz pierwszy od roku 1960 zadłużenie publiczne będzie większe od PKB. Inwestorzy mogą się więc obawiać o stabilność brytyjskich finansów publicznych i z tego powodu żądają wyższej premii za trzymanie długoterminowych obligacji.
Taka sytuacja wywiera też presję na Bank Anglii, który nie za bardzo może sobie pozwolić na obniżki stóp procentowych w takiej skali, jak robią to inne główne banki centralne świata. Łączna skala obniżek stóp w 2024 roku w SNB wyniosła 125 pb., w EBC 110 pb., w Fedzie 100 pb., ale w Banku Anglii tylko 50 pb. Poza tym do redukcji kosztów kredytu nie zachęca podwyższona inflacja CPI, która w listopadzie przyspieszyła do 2,6%. Władze UK zapewne mile przyjęłyby wyższą inflację, która pozwoliłaby na realne zmniejszenie ciężaru zadłużenia i zwiększyła nominalne przychody z podatków.
To nie jest początek kryzysu, lecz jego kontynuacja
Nie jest to pierwsza sytuacja, która budzi obawy rynków finansowych o wiarygodność Zjednoczonego Królestwa. Jak dotąd najbardziej spektakularne były wydarzenia z września 2022 roku, gdy Bank Anglii zmuszony był dokonać awaryjnych zakupów brytyjskich obligacji, aby ratować przed plajtą fundusze emerytalne. Złośliwi przezwali wtedy Wielką Brytanię „rynkiem tonącym”. I jak dotąd historia przyznaje im rację. Kryzys sprzed przeszło dwóch lat został na jakiś czas zażegnany poprzez wycofanie się ówczesnych władz z zapowiedzianych obniżek podatków.
Problemy fiskalne to jednak tylko wierzchołek góry lodowej problemów trapiących Wielką Brytanię. Po krótkim ożywieniu z pierwszego półrocza ’24 w trzecim kwartale brytyjski PKB pozostał bez zmian względem kwartału poprzedniego. PKB per capita nadal pozostaje na poziomach zbliżonych do tych z 2019 roku. To efekt m.in. polityki jednych najtwardszych covidowych lockdownów w Europie oraz utraty konkurencyjności przez brytyjskich eksporterów. Pomimo brexitu i odzyskania kontroli nad polityką imigracyjną kraj nadal zalewany przez falę niedostosowanych cywilizacyjnie imigrantów, co nie poprawia produktywności gospodarki.
Dodatkowo Wielka Brytania podobnie jak reszta Europy boryka się z problemem drogiej energii, która choć jest znacznie tańsza niż w latach 2021-22, to wciąż kosztuje dwa razy tyle co w roku 2019 i trzy razy tyle co 10 lat temu. Kraj notuje też permanentny deficyt na rachunku obrotów bieżących, co oznacza konieczność zadłużania się za granicą.
– Wielka Brytania potrzebuje w tym roku sporo pożyczyć, więc inwestorzy potrzebują więcej pewności, aby kupić ten dług. W przeciwnym razie rentowności giltów będą kontynuowały tendencję wzrostową, a waluta będzie się osłabiała – skomentował Matthew Amis, zarządzający z abrdn cytowany przez agencję Reuters.
Dłużna zaraza po obu stronach Kanału La Manche
Przy czym Wielka Brytania nie jest jedynym „pacjentem” na oddziale nadmiernego zadłużenia. Od kilku miesięcy wierzyciele niepokoją się kondycją fiskalną Francji, która także nagminnie raportuje nadmierne deficyty budżetowe, a dług publiczny przekracza 100% PKB. Dodatkowym wyzwaniem jest fakt, że od kilku miesięcy Francja nie ma rządu, który mógłby przepchnąć przez parlament konieczne reformy fiskalne (tj. cięcia wydatków i wzrost podatków).
– Francja jest pogrążona w historycznym kryzysie politycznym, społecznym i finansowym, w którym prezydent Emmanuel Macron odegrał istotną rolę – napisał dyrektor redakcji "Le Figaro" Alexis Brezet. – Od 1958 roku i końca IV Republiki, nasz kraj nie zaznał takiej zapaści – ocenił publicysta.
Ale na Francji lista „problematycznych” krajów Europy się nie kończy. Zaskakująco cicho jest o Italii, zadłużonej na blisko 137% PKB i zeszłorocznym deficycie fiskalnym szacowanym na 5,5% PKB przy praktycznie zerowym wzroście gospodarczym. Włosi o „wyrośnięciu” z długu mogą tylko pomarzyć. Nie zapominajmy także o Hiszpanii (107% PKB długu publicznego) czy Belgii (103,1%).
Póki co na tej liście nie ma Polski, gdzie relacja zadłużenia finansów publicznych do PKB na koniec 2025 roku ma zbliżyć się do konstytucyjnego limitu 60%. Mimo to rentowności polskich obligacji 10-letnich są nawet wyższe od brytyjskich czy francuskich i po raz pierwszy od 2023 roku przekroczyły poziom 6%.