Do 12 grudnia Sąd Najwyższy odroczył ogłoszenie orzeczenia w sprawie organizacji lotu do Smoleńska w 2010 r. W środę Izba Karna rozpoznała kasacje od wyroku z czerwca 2021 r. skazującego m.in. b. szefa KPRM Tomasza Arabskiego.
Kasacje w tej sprawie złożyli obrońcy dwojga skazanych, czyli Tomasza Arabskiego i urzędniczki Moniki B., a także prokuratura – na niekorzyść Miłosława K., innego z urzędników prawomocnie uniewinnionego przez sądy.
Podczas trwającej blisko trzy godziny środowej rozprawy przed SN wysłuchane zostały wszystkie strony tego postępowania. Orzeczenie ma zostać ogłoszone 12 grudnia o godz. 14.
Proces był zainicjowany z oskarżenia bliskich ofiar katastrofy. Jego podstawą był art. 231 Kodeksu karnego, który przewiduje do 3 lat więzienia za niedopełnienie obowiązków funkcjonariusza publicznego. Akt oskarżenia wniesiono po tym, gdy Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga umorzyła prawomocnie śledztwo w sprawie organizacji lotów premiera i prezydenta do Smoleńska 7 i 10 kwietnia 2010 r.
W czerwcu 2019 r. warszawski SO w I instancji nieprawomocnie skazał Arabskiego na 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata. Sąd orzekł też wówczas o winie urzędniczki kancelarii premiera Moniki B., która została skazana na 6 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na rok. Troje pozostałych oskarżonych urzędników – Miłosława K. z kancelarii premiera oraz Justynę G. i Grzegorza C. z ambasady RP w Moskwie – sąd uniewinnił.
SO uznał wówczas Arabskiego "za winnego tego, że w okresie od 16 marca 2010 r. do 10 kwietnia 2010 r. w Warszawie, będąc szefem KPRM, nie dopełnił ciążących na nim obowiązków z tytułu koordynatora odpowiedzialnego za organizowanie lotów polskich wojskowych statków powietrznych". "W zawiązku z planowaną na 10 kwietnia 2010 r. wizytą zagraniczną prezydenta RP oraz towarzyszących mu osób na terytorium Rosji dopuścił na wykorzystanie specjalnego transportu lotniczego, wiedząc, że w Smoleńsku nie ma lotniska, na którym dopuszczone byłoby wykonanie operacji lądowania, czym spowodował rzeczywiste niebezpieczeństwo" – orzekł sąd I instancji.
Od wyroku odwołała się zarówno prokuratura, która chciała m.in. orzeczenia wobec Arabskiego zakazu zajmowania stanowisk kierowniczych, jak i obrona, która wnosiła o jego uniewinnienie.
W czerwcu 2021 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie utrzymał kary wymierzone Arabskiemu i B. w I instancji. Jedyną zmianą była modyfikacja opisu zarzuconego im czynu. Chodziło o poszerzenie go o wzmiankę dotyczącą działania na szkodę interesu publicznego i interesu prywatnego. Utrzymane zostały wtedy także wszystkie uniewinnienia.
Zarzuty w kasacjach obrońców dotyczą m.in. nienależytej obsady sądu odwoławczego z powodu wyłonienia dwojga sędzi w procedurach przed zreformowaną Krajową Radą Sądownictwa. Chodzi o sędzię Izabelę Szumniak oraz sędzię Annę Kalbarczyk. Obrona wskazywała także np. na fakt, iż sędzia Szumniak jest prezesem Sądu Dyscyplinarnego przy Sądzie Apelacyjnym w Warszawie.
Inny zarzut kasacyjny obrońców dotyczy braku uprawnionych oskarżycieli, jeśli chodzi o badany w tym procesie wątek organizacji lotu. Zdaniem obrony, działania skazanych nie miały bezpośredniego związku z katastrofą smoleńską – ogniwem pośrednim był bowiem 36. specpułk, którego piloci siedzieli za sterami samolotu. W związku z tym – zdaniem obrońców – w tym procesie bliscy ofiar nie byli uprawnionymi oskarżycielami. Dlatego – jeśli zarzut okazałby się zasadny – cała sprawa powinna zostać umorzona przez SN.
Prokuratura ripostowała, że w tej sprawie bezpośrednią szkodą nie była katastrofa lotnicza, a obniżenia poziomu bezpieczeństwa lotu, więc bliscy mieli podstawę do zainicjowania procesu. "Nawet bez tej katastrofy pasażerowie samolotu byliby pokrzywdzeni, gdyż bezpieczeństwo ich podróży uległo obniżeniu" – wskazywał prok. Przemysław Ścibisz.
"Nie można zarzucać sędziom, że biorą udział w procedurach przewidzianych ustawowo" – zaznaczał zaś prok. Krzysztof Urgacz odnosząc się do zarzutu obrońców w sprawie nienależytej obsady sądu II instancji.
W odniesieniu do Miłosława K. prokuratura wnosząc kasację na niekorzyść oceniła, iż sądy uniewinniając tego oskarżonego niesłusznie uznały, że ewentualne niedopełnienie obowiązków z jego strony może stanowić co najwyżej przewinienie dyscyplinarne i służbowe, a nie karne.
W 2021 r. sąd apelacyjny zgodził się z ustaleniami sądu I instancji, zgodnie z którymi Arabski i Monika B. dopuścili do lotu samolotu na nieczynne lotnisko. Jednocześnie w uzasadnieniu wyroku II instancji sędzia Kalbarczyk wskazywała, że w tej sprawie przepisy przewidywały wiele bezpieczników, jednak wszystkie one "zostały wyłączone".
"Pierwszym bezpiecznikiem była Kancelaria Prezydenta, która nie powinna wskazywać miejsca lądowania statku z prezydentem jako Smoleńsk, gdyż tam nie było lotniska czynnego. Drugim bezpiecznikiem była KPRM, czyli koordynator (T. Arabski – PAP) i działająca z jego upoważnienia Monika B., którzy nie powinni zaakceptować takiego zapotrzebowania, bo nie było zgodne z obowiązującymi wówczas przepisami" – wymieniała.
"Trzecim bezpiecznikiem był BOR, który nie podjął czynności jemu należnych w tym zakresie (…). Czwartym bezpiecznikiem był 36. specpułk, który powinien nie zgodzić się na wykonanie lotu do Smoleńska" – mówiła sędzia. Jak podkreśliła, nie sposób zgodzić się z prokuraturą, która jako kluczową oceniała rolę Arabskiego oraz Moniki B., bo kluczowa była każda z wymienionych instytucji. (PAP)
autor: Marcin Jabłoński
mja/ godl/