Wabik na "Telegramie" w postaci pracy wolontariusza. Potem żądanie współpracy i groźby – tak w sieć FSB wpadł 17-letni Kanadyjczyk. Laken P. trafił w końcu przed polski wymiar sprawiedliwości – pisze "Rzeczpospolita".
Gazeta podaje, że 17-latek z Kanady był przekonany, że znalazł pracę w organizacji humanitarnej. "Zamiast tego czekało go spotkanie z oficerami rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB), instrukcje, zadania wywiadowcze. Nie wytrzymał, uciekł do Polski" – pisze "Rz".
Według dziennika nastolatek policjantom wezwanym do jednego z hoteli w Warszawie pod koniec maja 2024 r. wyznał, że jest rosyjskim szpiegiem i chce się oddać w ręce policji. Był pod wpływem alkoholu, twierdził, że obawia się o swoje życie i chce wszystko opowiedzieć polskim organom ścigania.
"Zaczęło się niewinnie. Laken P. z Kanady chciał być wolontariuszem i pomagać Ukrainie. Na jednym z kanałów rosyjskiego Telegramu znalazł ogłoszenie organizacji humanitarnej działającej także na terenie Rosji. Omówił szczegóły i przyjechał – jak mu polecono – okrężną drogą, przez Turcję do Rosji, a stamtąd pod wskazany adres do miasta w Ukrainie. Tam odwiedzili go funkcjonariusze FSB. Zabrali mu paszport i telefon, zaczęli grozić, że go zabiją, jeśli nie będzie wykonywał ich poleceń. Dawali do zrozumienia, że wiedzą wszystko o jego rodzinie. Ale jeśli będzie posłuszny – twierdzili – dostanie lokum, pensję, a nawet rosyjskie obywatelstwo. Z obawy o życie 17-latek zgodził się wykonywać ich polecenia" – czytamy w "Rz".
Jak ustaliła gazeta, w grudniu Laken P. usłyszał wyrok. Z uwagi na to, że nie zdążył podjąć zadań wywiadowczych w Polsce, został skazany jedynie na półtora roku więzienia. Okolicznością łagodzącą miało być to, że mężczyzna sam się ujawnił, przyznał i złożył wyjaśnienia.(PAP)
mchom/ mhr/