Góral z Zakopanego stanął przed sądem, a lokalni mieszkańcy domagają się jego surowego ukarania „dla przykładu”. Józef G.-M. jest oskarżony o nielegalne wzniesienie pięciu domów. Kiedy rozpoczęła się budowa, tłumaczył urzędnikom oraz dziennikarzom, że stawia poidła dla koni.
/Adrian Gladecki/REPORTER /East News
Bachledzki Wierch to jedno z ostatnich miejsc w Zakopanem, które nie jest gęsto zabudowane. Obszar ten podlega ochronie zgodnie z przepisami o parku kulturowym. Dodatkowo w planie zagospodarowania przestrzennego jest to teren rolny. Oznacza to, że nie można na nim prowadzić budowy, stawiać ogrodzeń ani czegokolwiek, co mogłoby zasłonić krajobraz – wyjaśnia „Gazeta Krakowska”.
Czytaj także: Zakopane uderza w deweloperów. „Myślą, że jak mają pieniądze, to mają wszystko”
Samowola budowlana na Bachledzkim Wierchu w Zakopanem
Niemniej jednak, właściciel części działek na Bachledzkim Wierchu, Józef G.-M., postawił tam pięć domków. Cała sytuacja zaczęła się w 2020 roku. Najpierw powstała drewniana wiata o kilku metrach, pod którą góral ukrył materiały budowlane. Inspektorzy z nadzoru budowlanego zostali o tym poinformowani przez Towarzystwo Opieki nad Zabytkami. Jak informuje „Gazeta Krakowska”, podczas kontroli góral wyraził zdziwienie, że do budowy potrzebne jest pozwolenie.
Reklama
Czytaj także: Oto najdroższy kurort narciarski w Polsce. To nie Zakopane
„Pan Józef G.-M. mówił wtedy w czasie kontroli, że buduje poidła dla koni. Był całkowicie zaskoczony, że istnieją jakieś przepisy zakazujące budowy w tym miejscu. Twierdził, że buduje przecież na swoim i za swoje pieniądze” – cytuje zeznania urzędniczki Małgorzaty Staszel „Gazeta Krakowska”.
Sąsiedzi górala są oburzeni jego postępowaniem
W 2021 roku sprawa trafiła do sądu, a góral zgodził się rozebrać samowolę – wspomnianą wiatę. Miał na to sześć miesięcy. Z zobowiązania się nie wywiązał. Materiały zgromadzone w wiacie posłużyły mu do wybudowania pięciu trzykondygnacyjnych domków, z czego trzy mają już pokrycia dachowe. Samowolą mężczyzny ponownie zajął się sąd. W marcu odbyła się kolejna rozprawa, na której Józef G.-M. się nie stawił. Wysłał pełnomocnika, który przedstawił pismo informujące, iż góral leczy się psychiatrycznie. W związku z tym sąd postanowił powołać biegłego psychiatrę do zbadania oskarżonego.
Sprawa samowoli wywołała oburzenie w Zakopanem i wśród sąsiadów górala. Mieszkańcy mają nadzieję na jego surowe ukaranie – dla przykładu, aby innych nie kusiło w ten sposób niszczyć krajobraz. Uważają, że jeśli tak się nie stanie, inni pójdą w jego ślady. Domagają się także od władz, aby Bachledzki Wierch stał się użytkiem ekologicznym. „Najwyższy czas, by głośno powiedzieć, że nie zgadzamy się na takie zachowanie. Nie możemy bezczynnie się temu przyglądać” – mówiła w styczniu „Gazecie Krakowskiej” Agata Wojtowicz, mieszkanka Pardałówki i przewodnicząca rady powiatu tatrzańskiego.
Odtwarzacz wideo wymaga uruchomienia obsługi JavaScript w przeglądarce. Pol