Fortuna w bitcoinach na śmietniku. Desperat chce kupić wysypisko

James Howells z Wielkiej Brytanii w 2013 roku przypadkowo wyrzucił dysk komputerowy, który zawierał… 8 tysięcy bitcoinów. Obecnie jego wartość byłaby ogromna, więc Brytyjczyk usiłował uzyskać od lokalnych władz pozwolenie na dokładne przeszukanie pobliskiego wysypiska śmieci. Władze wielokrotnie odmówiły, a brytyjskie sądy – do których ostatecznie zwrócił się Howells – również odrzuciły jego roszczenia. W tej sytuacji James Howells zaproponował, że… odkupi od lokalnych władz wysypisko śmieci.

Zdjęcie

Fortuna W Bitcoinach Na Mietniku Desperat Chce Kupi Wysypisko F87974e, NEWSFIN

Warto sprawdzać, co wyrzucamy na śmietnik. Pewien mieszkaniec Walii stracił w ten sposób fortunę. Zdj. ilustracyjne /123RF/PICSEL Reklama

Do głośnej sprawy Howellsa powróciło CNN, które przekazało, że pragnący odzyskać swoją fortunę nieszczęśnik wymyślił nową strategię: zamierza po prostu kupić wysypisko śmieci. „Rozważam nabycie składowiska. Finansowanie zostało zabezpieczone” – oznajmił Howells, jednak nie wyjawił, kto miałby sfinansować taką „inwestycję”.

Historia zaczęła się, gdy bitcoiny były niezwykle tanie

Ktoś mógłby zapytać, jak można było nie uchronić danych zawierających majątek w postaci ośmiu tysięcy bitcoinów. Odpowiedź wydaje się prosta – kiedy Howells przypadkowo wyrzucił dysk, jeden bitcoin mógł być wart maksymalnie kilkadziesiąt dolarów. Obecnie jego cena wynosi prawie 100 tys. USD. Z inwestycji z lat 2012/2013 powstała więc ogromna fortuna. Oczywiście pod warunkiem, że James Howells odnalazłby dysk, który – w nienaruszonym stanie – umożliwiłby odczytanie cyfrowych zapisów.

Reklama

Warto dodać, że cała ta historia rozgrywa się w Newport w Walii, a James Howells „dręczy” lokalnych radnych od wielu lat. Ci ostatni wielokrotnie wyjaśniali, że nie można grzebać w wysypisku (nawet w poszukiwaniu bitcoinów), ponieważ grozi to szkodami dla środowiska.

Porządki w chaotycznej szufladzie nie zawsze są opłacalne

Historia utraty dysku brzmi jak bajka z ironicznym morałem. W 2013 roku James Howells robił porządki w swoich szufladach. Do jednego z worków włożył twardy dysk zawierający 8 tysięcy bitcoinów. Worki wyrzuciła jego ówczesna partnerka. Kobieta stwierdziła ostatnio, że osobiście zawiozła śmieci na miejskie wysypisko.

Gdyby ktoś złośliwie powiedział, że „takie rzeczy zdarzają się tylko w Walii”, niech wie, że historia zna wiele przypadków spopielenia pokaźnych paczek banknotów wrzuconych do pieca, czy zapomnianych słoików z biżuterią zakopanych pod „charakterystycznym i niemożliwym do pomylenia” drzewem.

Aby nie kpić z nieszczęśnika, dodajmy, że Howells do ewentualnych poszukiwań dysku podszedł wyjątkowo profesjonalnie i biznesowo. Znalazł nawet fundusze venture capital, które były gotowe go wspierać w kosztownej akcji (podobno Howells planował wykorzystać specjalistyczne roboty poszukiwawcze).

Co dalej z wyrzuconymi bitcoinami?

Radni Newport – jak informuje CNN – nie dali się skusić nawet obietnicą udziału w potencjalnych korzyściach z odzyskanych bitcoinów. Miasto przekonuje, że nie ma żadnej pewności, iż kosztująca być może nawet miliony funtów operacja doprowadziłaby do odnalezienia zagubionego dysku, nie mówiąc o odczytaniu kluczy bitcoinowych, które umożliwiłyby ich użycie.

Dodatkowo planuje się zamknięcie wysypiska,

Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *