Rządowe programy zachęciły Polaków do inwestowania w odnawialne źródła energii. Wiele osób, które się na to zdecydowały, skarży się teraz na wysokie rachunki. Budzi to coraz większy niepokój wśród tych, którzy niedawno skorzystali z dotacji. Czy słusznie? Zapytaliśmy o to ekspertów.
Boom na rynku pomp ciepła przyciągnął także doradców, którzy nie potrafią właściwie dobrać urządzeń (Adobe Stock, Tomasz Zajda)
Niedawno napisaliśmy, że w sieci trwa licytacja na wysokość rachunków za użytkowanie pomp ciepła. Jedni narzekają na kwoty sięgające kilku tysięcy złotych w skali miesiąca, inni mówią, że „to nie może się nie opłacać”, bo płacą faktury na zaledwie kilkaset złotych.
Zamieszanie z rachunkami trwa nadal. Tymczasem osoby, które niedawno zainstalowały fotowoltaikę i pompę ciepła w swoich domach boją się wzrostu rachunków.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz także: Polacy pokochali pompy ciepła. Ile trzeba zainwestować?
Zamontował pompę ciepła i fotowoltaikę. Boi się o rachunki
W ostatnim czasie Polacy lawinowo składali wnioski o dofinansowanie montażu paneli fotowoltaicznych i pomp ciepła. Zainteresowanie programem Mój Prąd 5.0 jest tak duże, że jego budżet topnieje z każdym dniem.
Nasz czytelnik, który do tej pory ogrzewał swój dom kominkiem, również postanowił skorzystać z programu i zainstalować pompę ciepła. — Moją decyzję przyspieszyły względy środowiskowe i rosnące ceny drewna. Jednak po ostatnich doniesieniach o tym, że niektórzy płacą wysokie rachunki za prąd, obawiam się, że zamiast zaoszczędzić, będą płacić więcej — mówi money.pl pan Maciej.
Czy jego obawy są uzasadnione? Zapytaliśmy o to ekspertów.
Maciej Borowiak, prezes Stowarzyszenia Branży Fotowoltaicznej Polska PV, uważa, że jednym z powodów obecnego zamieszania jest fakt, że boom na rynku pomp ciepła przyciągnął także doradców, którzy nie potrafią właściwie dobrać urządzeń. Często liczy się dla nich głównie budżet klienta, a niekoniecznie jego faktyczne potrzeby.
Klienci z kolei nie wiedzą, jakie parametry urządzenia będą dla nich optymalne, czy powinni zainstalować pompę o mocy 8 kW, 10, czy może jeszcze większej — mówi.
Wyjaśnia, że w takim wypadku liczy się przede wszystkim faktyczne zapotrzebowanie na energię. W przypadku nowych domów inwestor zazwyczaj wie, ile jego dom zużywa energii, jednak dla starszych obiektów jest to trudniej ocenić.
— Pompa ciepła to urządzenie ekonomiczne, jednak powinno być dobrane do rodzaju domu i jego powierzchni. Jeżeli zostało to zrobione w sposób niewłaściwy, będzie ono pobierać znacznie więcej prądu — tłumaczy.
Zwraca także uwagę na to, że każda pompa ciepła ma grzałkę elektryczną, która przy minusowych temperaturach się włącza. Jeżeli pompa ciepła została niewłaściwie dobrana, będzie się to działo bardzo często, co wpłynie na wyższe rachunki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz także: Zboża nie można wywieźć, bo w portach leży węgiel. "Można było o tym myśleć od miesięcy"
Wzrost temperatury o jeden stopień przekłada się na wzrost opłat
Okazuje się, że sposób użytkowania pomp ciepła również ma znaczenie. Urządzenie najsprawniej działa w domach, które mają ogrzewanie podłogowe. Optymalna praca pompy dotyczy także temperatury do 21 stopni. — Wzrost o jeden stopnień oznacza wyższe zużycie prądu o blisko 8 proc., co przekłada się na wyższe rachunki. Większe opłaty za prąd zapłacimy także wtedy, gdy budynek nie ma odpowiedniej izolacji — tłumaczy Maciej Borowiak.
Paweł Lachman, prezes Polskiej Organizacji Rozwoju Technologii Pomp Ciepła (PORT PC), uważa z kolei, że każdy przypadek jest inny. — Często osoby, które dostają wysoki rachunek za prąd, mają np. za małą instalację fotowoltaiczną lub nie pracuje ona we właściwy sposób, a właściciel może nawet tego nie wiedzieć — wyjaśnia.
Według niego zdarza się również, że pompy ciepła są montowane bez odpowiedniego audytu energetycznego. Kolejnym problemem jest fakt, że instalatorzy, którzy wcześniej byli bezpośrednio odpowiedzialni za montaż instalacji, teraz coraz częściej są tylko podwykonawcami. — Jest więc wiele kwestii, które wymagają wyjaśnienia. Dlatego przygotowujemy poradnik, który ma odpowiedzieć na najważniejsze pytania — informuje.
Obecne limity prądu nie ułatwiają rozliczeń
Zdaniem naszych rozmówców, limity zużycia prądu, które gwarantują zamrożenie cen, również nie ułatwiają rozliczeń. Obowiązujące obecnie progi to 2 MWh rocznie dla gospodarstwa domowego, 2,6 MWh dla gospodarstw domowych z osobami z niepełnosprawnościami i 3 MWh w przypadku rodzin z Kartą Dużej Rodziny oraz rolników. Od października będzie to natomiast odpowiednio 3 MWh, 3,6 MWh i 4 MWh.
Tymczasem średnio gospodarstwo domowe korzystające z pompy ciepła i wykorzystujące ją do ogrzewania zużywa od 6 do nawet 12 MWh.
Eksperci uważają, że sytuację prosumentów (jednocześnie produkujący i zużywający energię) komplikuje dodatkowo fakt, że nowy system rozliczeń fotowoltaiki, czyli na net-biling, jest skomplikowany i dla większości prosumentów niezrozumiały (WIĘCEJ O TYM PISZEMY TUTAJ).
Zobacz także:
Nabici w pompy ciepła. Oszuści wykorzystują rządowy program
Dla rynku pomp ciepła powinien powstać system zarządzania energią
Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej (IEO), jest innego zdania. Jak zaznacza, to poprzedni system, net-metering, spowodował negatywne konsekwencje, ponieważ jest to system, który nie jest nastawiony na oszczędzanie energii i polega głównie na tym, że opłaca się budować „przewymiarowane” instalacje PV, aby latem produkować więcej energii, a zimą ją odbierać, przerzucając koszty sezonowego magazynowania energii na wszystkich odbiorców.
Z kolei rządowe dotacje wywołały efekt jak „na sterydach”, napędziły wzrost inwestycji w fotowoltaikę i pompy ciepła, które okazały się największym benefitem tego wsparcia.
Zobacz także:
Gigantyczny boom na fotowoltaikę. Pękła granica miliona mikroinstalacji
— Rynek dostosował się do systemu, który nie był przemyślany. W rezultacie największe zużycie energii mamy zimą, gdy moce fotowoltaiczne nie pracują, a nasz system energetyczny jest przeciążony — mówi Grzegorz Wiśniewski.
Prezes IEO dodaje, że popiera rozwój rynku pomp ciepła, ale według niego należy dla tego sektora stworzyć system zarządzania energią w oparciu o mechanizmy rynkowe.
W ubiegłym roku sprzedano łącznie 203,3 tys. pomp ciepła, w tym 188,2 tys. urządzeń typu powietrze-woda, około 7,2 tys. gruntowych pomp ciepła i 7,9 tys. pomp ciepła do ciepłej wody użytkowej.
Z najnowszego raportu IEO „Rynek fotowoltaiki w Polsce 2023” wynika, że w sektorze fotowoltaiki nastąpił w 2022 r. wzrost mocy o 4,7 GW. Natomiast w 2023 r. ma on wzrosnąć o 5,5 GW. W efekcie uzyskanie łącznej mocy zainstalowanej sięgającej 27 GW będzie możliwe już w 2025 r. Wcześniej rząd szacował, że nastąpi to dopiero w 2030 r.
Agnieszka Zielińska, dziennikarka money.pl