Podczas spotkania Mateusza Morawieckiego z mieszkańcami Lubartowa (woj. lubelskie) padło pytanie, które wprawiło go w duże zakłopotanie. Jeden z uczestników spotkania chciał, aby były premier udzielił mu nietypowej rady. Spytał o to, „co zrobić, aby kupić tanio działkę od księdza i drogo sprzedać”.
Lublin, 10.02.2024. Wiceprezes PiS Mateusz Morawiecki (C) podczas konferencji prasowej w Lubelskim Centrum Konferencyjnym, 10 bm. Konferencja dot. prezentacji kandydatury Roberta Derewendy na prezydenta Lublina. (jm) PAP/Wojtek Jargiło (PAP, PAP/Wojtek Jargiło)
– Zna pan się na polityce, na biznesie, dlatego Polacy byliby panu bardzo wdzięczni za udzielenie konkretnej rady, jak to zrobić. Mianowicie, co zrobić, żeby kupić tanio atrakcyjną działkę od księdza i drogo sprzedać? – dopytywał uczestnik spotkania w Lubartowie.
Pytanie zaskoczyło premiera, bo chwilę zastanawiał się nad odpowiedzią. W końcu jej jednak udzielił. – Ta działka, która została przez nas nabyta, ma dwie niezależne oceny dwóch niezależnych biegłych. Cieszę, z tego pytania, bo mogę to ostatecznie wyjaśnić – odpowiedział.
Przypomnijmy, chodzi o sprawę działki, którą kilka lat temu opisała „Gazeta Wyborcza”. Blisko 20 lat temu były premier Mateusz Morawiecki dzięki poleceniu kardynała Henryka Gulbinowicza odkupił od cywilno-wojskowej parafii św. Elżbiety działkę pod Wrocławiem o powierzchni 15 ha. Zapłacił za nią 700 tys. zł. Tymczasem jej ówczesna jej wartość wynosiła 4 mln zł. W sierpniu 2021 roku żona premiera Iwona Morawiecka sprzedała grunt za 14,9 mln zł. Z aktu notarialnego, do którego dotarł tvn24.pl, wynika, że zarobiła na tym 14,9 mln zł.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz także: "Tragiczny dla Polski ruch". Ekspert obala argument polityków PiS
Kiedy ruszy prom z Polski do Szwecji?
Uczestnik spotkania, chciał się także dowiedzieć m.in., kiedy ruszy prom z Polski do Szwecji, który obiecywał rząd Zjednoczonej Prawicy. Na to ostatnie pytanie usłyszał odpowiedź od razu. – Niedługo – odpowiedział były premier.
Przypomnijmy program budowy promów „Batory” miał być jednym z politycznych motorów partii Jarosława Kaczyńskiego. Dzięki niemu mieliśmy się stać stoczniową potęgą, jak za czasów PRL. Jednak żaden prom do dziś nie powstał.
Money.pl dotarł do kilkuset nieznanych dotychczas dokumentów na temat rządowego programu Batory. Wynika z nich, że rząd PiS wywierał presję, by konkretne firmy realizowały polityczny, zupełnie nierealny plan. Skutek? Promów nadal nie ma, a rząd zdążył wydać już setki milionów złotych.
Z raportu Najwyższej Izby Kontroli wynika, że w programie budowy promów „Batory” utopiono 14 mln zł: nie rozliczono 10-milionowej zaliczki, 4 mln zł wydano na konsultacje. Pierwszym promem miała być ponad 200-metrowa jednostka typu RoPax zabierająca na pokład pasażerów i samochody, która kursowałaby pomiędzy Polską a Szwecją. Prom miał być gotowy w 2019 r., a w rok później powinien wypłynąć na Bałtyk.
Wiec w Lubartowie odbył się w ramach organizowanych przez polityków PiS przed wyborami samorządowymi „Spotkań Wolnych Polaków”. W wydarzeniu poza byłym premierem wzięli udział marszałek województwa lubelskiego Jarosław Stawiarski, a także posłowie Sławomir Skwarek, Przemysław Czarnek, Sylwester Tułajew i Jan Kanthak.