Chociaż umowa handlowa Wielkiej Brytanii ze Stanami Zjednoczonymi może początkowo wydawać się korzystniejsza niż umowa UE, przedstawiciele UE stanowczo odrzucili te twierdzenia. Jakie są rzeczywiste konsekwencje ceł i co oznaczają one dla eksporterów? Różnice są istotniejsze, niż mogłoby się wydawać.
/ 123RF/Picsel, 123RF/Picsel / 123RF/PICSEL
Cła w USA: Unia Europejska kontra Wielka Brytania. Dyskusja na temat warunków handlowych między Stanami Zjednoczonymi a ich europejskimi sojusznikami odżyła ostatnio. Katalizatorem jest nowe rozporządzenie wprowadzone przez prezydenta USA Donalda Trumpa , które stanowi, że od piątku większość towarów importowanych z UE będzie objęta 15-procentowym cłem. Z kolei, jak donosi Polska Agencja Prasowa (PAP), Wielka Brytania uzyskała niższe cła w negocjacjach z Waszyngtonem . Niemniej jednak, wysoki rangą urzędnik UE ostrzega, że takie porównania są uproszczone i potencjalnie mylące.
Reklama
Czy Wielka Brytania znajduje się w korzystniejszej pozycji celnej niż UE?
Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że Londyn uzyskał lepsze warunki niż Bruksela , stosując stawkę 10% w porównaniu z 15%. Jednak, jak podkreślił urzędnik UE podczas wtorkowego briefingu w Brukseli, sama stawka celna nie daje pełnego obrazu sytuacji . „Rozporządzenie wyraźnie stanowi, że stawka 15% dla UE jest taryfą ogólną. Spośród tej długiej listy krajów i partnerów handlowych, UE jest jedyną, która podlega takiej taryfie ogólnej” – zauważył urzędnik, cytowany przez Polską Agencję Prasową.
Oznacza to, że eksporterzy z UE nie poniosą żadnych dodatkowych opłat. Kontrastuje to z sytuacją w Wielkiej Brytanii, gdzie stawka 10% wynegocjowana ze Stanami Zjednoczonymi nie wyklucza nałożenia innych ceł, w tym wynikających z przepisów Światowej Organizacji Handlu (WTO) .
Praktyczne implikacje różnic
Konsekwencje tych różnic stają się szczególnie widoczne, gdy przyjrzymy się konkretnym produktom. Weźmy na przykład ser , produkt od dawna eksportowany z Europy do USA. Do tej pory producenci z UE musieli płacić cło w wysokości 14,9% zgodnie z zasadami WTO. Nowe rozporządzenie nieznacznie podnosi tę stawkę do 15%, ale pozostaje ona jedyną obowiązującą stawką .
Z drugiej strony, brytyjski cheddar teoretycznie podlega niższemu, 10-procentowemu cłu, ale – jak wskazuje źródło w UE – do tego należy doliczyć opłatę WTO . W rezultacie całkowite obciążenie taryfowe wzrasta do 24,9%. „Cła na niektóre towary importowane do USA z Wielkiej Brytanii będą wyższe niż cła nałożone na eksporterów z UE” – zauważył urzędnik UE.
Sektor motoryzacyjny odnosi sukcesy pomimo ograniczeń
PAP podkreśla, że Brytyjczykom udało się wynegocjować korzystniejsze warunki dla jednego z kluczowych sektorów eksportowych – przemysłu motoryzacyjnego . Cło na samochody importowane z Wielkiej Brytanii do USA wynosi 10%, czyli o 5 punktów procentowych mniej niż stawka unijna .
Istnieje jednak pewien warunek, ponieważ stawka preferencyjna dotyczy tylko pierwszych 100 000 pojazdów rocznie . Powyżej tego progu obowiązujące opłaty pozostają niepewne, co wprowadza element nieprzewidywalności. Sektor motoryzacyjny wyraził wyraźne rozczarowanie. Producent luksusowych samochodów Aston Martin określił sytuację jako „chaos celny” i wezwał rząd Londynu do wynegocjowania jaśniejszego porozumienia ze Stanami Zjednoczonymi.
Rolnictwo – krytyczny kontrast strategiczny
Chociaż cła na produkty przemysłowe i spożywcze można określić ilościowo, różnice w podejściu do rolnictwa uwypuklają bardziej strategiczne kontrasty między Londynem a Brukselą . PAP zauważa, że w swoim porozumieniu Wielka Brytania zgodziła się na import do 13 000 ton amerykańskiej wołowiny rocznie – bez cła. Z kolei UE ustanowiła wyraźne limity, odmawiając otwarcia swojego rynku na tzw. towary wrażliwe, w tym wołowinę i drób.
„Wszelkie zobowiązania UE dotyczące rolnictwa dotyczą wyłącznie produktów niewrażliwych . Na przykład będziemy importować do UE więcej mięsa żubra. Żubr nie jest szczególnie popularnym rodzajem mięsa w Europie” – podkreślił urzędnik UE.
Kto więc tak naprawdę na tym skorzystał? Pomimo pozornej korzyści dla Wielkiej Brytanii, wyrażonej na papierze niższą stawką celną, rzeczywiste warunki umowy ze Stanami Zjednoczonymi są znacznie bardziej skomplikowane. Urzędnicy UE twierdzą, że jednolita, kompleksowa taryfa celna w wysokości 15%, bez dodatkowych opłat WTO i ochrony rynku rolnego , stanowi korzystniejsze rozwiązanie z punktu widzenia długoterminowych interesów UE .
Z kolei Londyn, pomimo pewnych osiągnięć, takich jak cło na samochody, nadal boryka się z dodatkowymi kosztami, ograniczeniami i – jak to określił Aston Martin – „chaosem celnym”. PAP wskazuje, że nadchodzące miesiące będą krytycznym okresem dla eksporterów, którzy będą musieli określić, jaka strategia będzie dla nich najlepsza.