Prokuratura Okręgowa w Białymstoku skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko europosłowi, byłemu premierowi Włodzimierzowi Cimoszewiczowi. Zarzuty dotyczą potrącenia rowerzystki i ucieczki z miejsca zdarzenia. Zajście miało miejsce w maju 2019 roku.
Włodzimierz Cimoszewicz (East News, Jacek Dominski/REPORTER)
Akt oskarżenia został skierowany do hajnowskiego wydziału Sądu Rejonowego w Bielsku Podlaskim – poinformował w czwartek PAP rzecznik Prokuratury Okręgowej w Białymstoku prok. Łukasz Janyst. Podał, że oskarżony w toku śledztwa nie przyznał się i odmówił składania wyjaśnień.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz także: Imigranci w Polsce? Lewica: "potrzebne są ręce do pracy"
Włodzimierz Cimoszewicz oskarżony o potrącenie rowerzystki
Włodzimierz Cimoszewicz formalnie usłyszał zarzuty w lutym tego roku, gdy Parlament Europejski uchylił mu immunitet. Aby zakończyć postępowanie, prokuratura potrzebowała uzupełniającej, specjalistycznej opinii biegłych z zakresu badania wypadków drogowych, którą otrzymała, a także danych dotyczących oskarżonego z PE – podał Janyst.
Chodzi o wypadek, do którego doszło rano 4 maja 2019 r. na oznakowanym przejściu dla pieszych w Hajnówce. Jak podawali wtedy śledczy, potrącona 70-letnia rowerzystka miała złamaną kość podudzia, otarcia twarzy i dłoni. Śledczy informowali też w wydanym wtedy komunikacie, że po wypadku została przez Włodzimierza Cimoszewicza i jego znajomych, odwieziona wraz z rowerem do własnego miejsca zamieszkania, a następnie – za namową byłego premiera i tych znajomych – do szpitala. Policja przyznała oficjalnie, że samochód polityka nie miał ważnych badań technicznych.
W wydanym w dniu wypadku oświadczeniu Cimoszewicz napisał m.in., że jechał z prędkością ok. 30 km/h, udzielił poszkodowanej pomocy i „po przekonaniu o konieczności poddania się badaniu lekarskiemu została ona odwieziona do szpitala”. Zaprzeczał, by uciekł z miejsca wypadku. – Natychmiast udzieliłem pomocy poszkodowanej i udzieliłem tej pomocy skutecznie. Ta pani po piętnastu minutach była w szpitalu w Hajnówce, gdzie się nią natychmiast zajęto – mówił wtedy mediom. Jak podkreślił, półtorej godziny później poszkodowana była już w domu.
Mówił też wtedy, że nie zawiadomił policji o sprawie przede wszystkim „z powodu emocji”. Zaznaczył jednak, że „sytuacja byłaby dosyć absurdalna”, gdyby wstrzymywał się z udzielaniem pomocy. – Potem się okazało, że (poszkodowana) ma pękniętą kość strzałkową i poinformowano mnie natychmiast o tym, że w takiej sytuacji lekarz z automatu zawiadamia lokalną policję – wskazał.
Prowadząca śledztwo Prokuratura Okręgowa w Białymstoku w połowie 2020 r. wystąpiła do Parlamentu Europejskiego o wyrażenie zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej europosła Cimoszewicza. Prokuratura wskazywała wówczas, że zgromadzony materiał dowodowy – w tym opinia biegłych – wskazują, iż zasadniczą przyczyną wypadku była spóźniona reakcja europosła kierującego samochodem.
W dniu wypadku polityk był jeszcze kandydatem w wyborach do PE z list Koalicji Europejskiej. Mandat zdobył. Parlament Europejski uchylił mu immunitet w marcu 2022 r., ale – aby formalnie ogłosić zarzuty – prokuratura przez wiele miesięcy czekała na oficjalne potwierdzenie decyzji PE i dokumenty stamtąd.
W czwartek PAP nie udało się skontaktować z Włodzimierzem Cimoszewiczem. Gdy zaczynało się śledztwo w tej sprawie, polityk zgodził się na podawanie jego pełnego nazwiska oraz publikowanie wizerunku.