Poseł PiS Marcin Romanowski, który otrzymał azyl polityczny na Węgrzech, powiedział w sobotę w Polsat News, że do Budapesztu przyjechał jeszcze przed sprawą aresztową. Przekonywał także, że nie ukrywał się, a polskie władze wiedziały, gdzie przebywa.
List gończy za Marcinem Romanowskim (East News, Wojciech Strozyk/REPORTER)
Były wiceminister sprawiedliwości, poseł PiS Marcin Romanowski, podejrzany o ustawianie konkursów na wielomilionowe dotacje z Funduszu Sprawiedliwości, otrzymał na Węgrzech azyl polityczny. W czwartek Sąd Okręgowy w Warszawie poinformował o wydaniu wobec polityka Europejskiego Nakazu Aresztowania.
Zdaniem Romanowskiego, z jego sprawy „urządza się polityczne igrzyska”. – Nie ukrywałem się, wbrew temu co insynuuje prokuratura czy reżim (premiera) Donalda Tuska. Normalnie tutaj funkcjonowałem w Budapeszcie. Myślę, że odpowiednie polskie władze wiedziały, gdzie jestem i urządzanie tej całej szopki związanej z rzekomym ściganiem mnie służyło tak naprawdę odwracaniu uwagi od realnych problemów, którymi żyją Polacy – powiedział w rozmowie z Polsat News w Budapeszcie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz także: Świąteczna sonda: czy Polacy nadal kupują żywe karpie?
Romanowski dodał, że jest to „polityczno-medialna nagonka”, która „jest kontynuacją tych politycznych prześladowań”.
Potwierdza po raz kolejny to, co potwierdziło państwo węgierskie czyli, że w Polsce nie można liczyć na uczciwy proces, że w przestrzeni medialnej zarówno politycy, jak i prorządowi dziennikarze już przesądzają winę i odpowiedzialność – ocenił poseł.
Majątek Romanowskiego
Romanowski w latach 2019-2023 był wiceministrem sprawiedliwości, sprawował nadzór nad tym funduszem. Prokuratura zamierza postawić mu 11 zarzutów. Większość z nich dotyczy manipulowania konkursami.
Zgodnie z oświadczeniem majątkowym złożonym w kwietniu 2024 r., jego oszczędności wynoszą około 30 tys. zł. Jest również właścicielem mieszkania o powierzchni 34 mkw., którego wartość szacuje na 450 tys. zł.